czwartek, 11 lipca 2013

Drugi dzień warsztatów - wersja poprawiona


Cieniotworzenie, praca w radiu i naśladowanie dźwięków miasta. Co łączy te trzy sytuacje? Przekonałem się dzisiaj, że wszystkie są formą współpracy wielu osób niezbędnej do uzyskania jednego określonego efektu – tak na poziomie jednej grupy, jak wspólne tworzenie gwaru ulicy, jak i całych warsztatów, czyli przygotowanie finałowego spektaklu.


Takie jest Lato w Teatrze. Uświadomiłem sobie, że nasze zajęcia zachęcają do wykorzystywania najlepszych cech w każdym zaangażowanym w projekt człowieku. To z kolei motywuje mnie do dalszej pracy i osobistego rozwoju na rzecz "czegoś większego".

Maciek - wersja poprawiona



Mr. Nobody powiedział, że kiedy spowolnimy oddech, czas będzie wolniej płynął. Po drugim dniu w teatrze mam ochotę bezustannie wstrzymywać powietrze w płucach przez świadomość, że liczba dni całego turnusu maleje.


Z warsztatów wyszłam tylko z jedną obawą. Czy jeżeli codziennie będę spisywała swoje odczucia, to czy moje notatki nie będą traciły na wartości? Czy kiedy wyrażę swe wszystkie emocje w dwóch pierwszych, to czy pozostałe dwanaście nie staną się przypadkiem suchymi sprawozdaniami? Czuję, że nie uda mi się odnaleźć w sobie tych cech dobrego dziennikarza i co raz bardziej poddaję wątpliwościom swoje uczestnictwo w warsztatach.




Będąc dziś w siedzibie białostockiego radia, spoglądałam na ludzi, którzy chłonęli jak gąbka wiedzę przekazywaną przez dziennikarzy. Tych, którzy wykorzystają ją kiedyś w swoim zawodzie. I pośród nich ja, czarna owca, przyszły ratownik medyczny. Jednak spoglądając poza horyzont, przez szybę autobusu wiozącego mnie popołudniu do domu, stwierdziłam jedno. Póki mnie z tej grupy nie wyrzucą, ja z niej nie odejdę.


Bo życie nie polega jedynie na szkoleniu siebie w jednej danej dziedzinie. Gdyby tak było, mielibyśmy kolarzy analfabetów oraz lekarzy nieznających tabliczki mnożenia. Może nie umiem dobrze pisać, może popełniam tysiące błędów stylistycznych, może powinnam znajdować się w grupie scenograficznej lub aktorskiej, ale nie zapominam o tym, że wszystko, co usłyszę, zobaczę i wszystko, czego się nauczę w ciągu tych dwóch tygodni, pozostanie dla mnie. Będzie moje.

Magda - wersja poprawiona



Przekraczam próg teatru, w środku panuje wrzawa i każdy czegoś szuka, wchodzę głębiej słyszę okrzyki, prośby i zwykłe rozmowy. Nagle rozlega się głos pana Krzysztofa: "Wszyscy na dużą scenę". Cały korytarz przed wejściem zapełnia się  uczestnikami warsztatów a ja czuję się jakbym była małym robakiem i zaraz mogę być zgnieciona, co wprawia mnie w zakłopotanie.




W rezultacie trafiam do pomieszczenia cała i zdrowa. Instruktor pokazuje nam niewielką, bordową książkę - to sennik. Wybiera przypadkowe terminy i czyta nam ich znaczenia. Co drugie hasło wywołuje śmiech u zgromadzonych. Po zabawnym poranku razem z grupą aktorską ruszam do foyer. Zaczyna się od ćwiczeń na nasze przepony a kończy na śmiesznej zabawie w miasto. Każdy został kimś innym. Ja byłam pociągiem i czułam się w tej roli znakomicie. Chodziłam po sali wydając dźwięki odpowiadające pojazdowi.



Potem ja i reszta przyszłych dziennikarzy czekał spacer na ulicę Świerkową do siedziby Radia Białystok.Z uśmiechami na twarzy wchodziliśmy do różnych pomieszczeń, poznawaliśmy wielu nowych i interesujących ludzi. Osobiście miałam szansę przemawiać na antenie fal 99.4 z moją koleżanką z grupy. Dało nam to wiele radości i szczęścia którymi emanowałyśmy przez całą resztę dnia. 

Ola - wersja poprawiona



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz