„Dziś będzie
niezwykły dzień”. Niezwykły? Mam ochotę się roześmiać. Tak jakby jakikolwiek dzień tutaj należał do
zwyczajnych. Jakby cały ten Teatr
należał do szarych, pospolitych miejsc. No
nie, teraz muszę się roześmiać. Parę
osób z grupy posyła mi znaczące spojrzenie. No co? Rozejrzyjcie
się tylko. Spędziliśmy tu ponad tydzień,
a wy wciąż tego nie widzicie? Widzą. Wystarczy spojrzeć, jak przechadzają się po
korytarzach. Jak zmieniają się wyrazy
ich twarzy, gdy wchodzimy na dużą scenę. Tak, to miejsce budzi respekt. Czuję dreszcz, kiedy zajmuję miejsce na
widowni. Światło gaśnie, rozmowy milkną.
Wraz z pojawieniem się maleńkiego światełka
na scenie zaczyna się spektakl. Błyskają
lampy i wodne odbicia, tancerki zmieniają się w wielbłąda, aktorzy w kota, jakby
sen Alicji na chwilę faktycznie się ziścił.
Istna Kraina
Czarów. Tu nie ma mowy o zwyczajności.
Asia
Do biegu... Gotowi... START! Kto
pierwszy, ten lepszy. Ruszamy przed siebie w poszukiwaniu odpowiednich
kostiumów. Czuję się jak na wyprzedaży w ukochanym sklepie. Przepychamy się w
tłumie i przemykamy między wąskimi korytarzami. Totalny chaos!
Znajduję sukienkę... Niee, nie podoba mi się. Koronki
to nie moja bajka... Oo, jaka piękna spódnica! Szkoda, że za mała o trzy
rozmiary. I w końcu znajduję mundur a'la Napoleon Bonaparte i cylinder
kominiarza. Tylko znajdę jakiś pasek, imitujący bat. Najprawdopodobniej zostanę dyrektorem cyrku...
Na promocji spektaklu, rzecz jasna.
Wbrew pozorom Teatr i cyrk mają wiele wspólnego... W
końcu w obu miejscach doświadczamy iluzji...
Karolina
Zapach dziwnie znajomy. Wystrój urzekający. Przestrzeń niewielka wypełniona
po brzegi. Wąskie ciemne przejścia potęgują nastrój. I nagle ją dostrzegam. Na
pozór- taka sama jak wszystkie. A jednak tak bardzo inna. Drżącymi rękoma
zdejmuję ją z wieszaka. Wisi opuszczona. Niepewna wszystkiego. Zwłaszcza samej
siebie. Skąpana we śnie zwanym rzeczywistością, z którego nie ma już ucieczki.
Sukienka Julii! Sercem próbuję powrócić na widownię i po raz kolejny obejrzeć
cudną interpretację sztuki Szekspira. Niestety- próba nieudana. Coś mnie tu
zatrzymało.
Sukienka.
Próbuję odnaleźć w niej choć cząstkę duszy Julii. Na próżno. I wtedy ona
mówi do mnie… Namiętność zgasła. Wypaliła się fascynacja. Zdmuchnęłam wątły
płomień Julii, który żył we mnie. A wciąż chcę trwać w przeświadczeniu, iż
zgasił go wiatr.
Podpowiadam jej, by przypomniała sobie Julię.
Szepnęła półświadomie: Niestety pamięć odeszła razem z Julią.
Kasia
Idę
korytarzem w podziemiach teatru. Staram się nie zgubić i uważnie
obserwuje drogę. Kieruję się w stronę magazynu z kostiumami. Wchodzę,
a tu mnóstwo ubrań. Rozłożone są na skrzyniach, wieszakach, drążkach.
Zaczynam, więc moje poszukiwania od pierwszych strojów. Ubrania ułożone
są oddzielnie dla kobiet i mężczyzny oraz w zależności czy to strój na scenerię
letnią czy zimową. Jest lato, więc zmierzam w dalsze zakątki
pomieszczenia. Razem z Karoliną oglądam suknie z różnych epok.
Dłuższe, krótsze. W jasnych, ciemnych kolorach. Nie znalazłam
żadnej dla siebie, aż tu widzę idealną sukienkę. Jasno niebieską,
przydużą z czarną koronką. Przymierzam ją , pasuje. Zadowolona
niosę ją w ręku, by pokazać Karolinie. Uświadamiam sobie wtedy, że
to właśnie tę suknię chcę założyć na promocję naszego spektaklu.
Natalia
W
uszach dzwoni mi płacz dziecka. Płacz głośny i żałosny. Zaczesuję włosy do tyłu
i zaciskam powieki. "To nie dzieje się na prawdę." - wmawiam sobie.
Patrzę na kartonową sylwetkę dziecka na ekranie cieniowym. Lalka do naszej
etiudy wygląda jak embrion. Gdy widzę jak moi koledzy z grupy ruszają jego
główką lub nóżką, mam ochotę wziąć to "dziecko" na ręce i przytulić.
Moja wyobraźnia działa na wysokich obrotach i przypomina maszynę parową. Podświadomość
sprawia, że ten kartonowy embrion wzbudza we mnie przeróżne emocje. Od euforii,
aż do żalu i złość (gdy nic nam nie wychodzi). Kocham małe dzieci, nawiązuje z nimi relacje
niezrozumiałe dla innych.
Nie
sądziłam, że wykonanie etiudy będzie czymś trudnym. Nie mówię o technice, lecz na emocjach, które
przy tym powstają. Na początek jest radość że coś takiego robisz, potem
obojętność przy powtórkach. Jednak,
kiedy zbliża się czas wystawienia jej przed publicznością zaczynam szukać tej postaci w sobie. Podobnych rzeczy,
zachowań. Kiedy wszystko się skończy masz ochotę to powtarzać, aczkolwiek
jesteś zmęczonym tym wszystkim i wiesz że będziesz tęsknił. Nie ważne co
będziesz robił, czy ruszał główką tego płodu czy nogą, lub trzymał latarkę.
Będziesz po prostu tęsknił...
Ola
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz